Czy dobrze znamy nasze miasto?
Sredniowieczne
prawa w Revalu
W poprzednim numerze gazety pisalismy o dokumencie potwierdzajacym prawo lubeckie dla Tallinna czyli Revala. Prawo to opieralo sie na kodeksach oraz ich rewizjach i modyfikacjach. Dla sredniowiecznego Tallinna najwazniejsze byly dwa kodeksy: starszy z 1257 roku w lacinskim oryginale i starowysokoniemieckim przekladzie oraz jego modyfikacja z roku 1282, zwana kodeksem mlodszym. Wraz z licznymi pózniejszymi rewizjami stanowily one prawo lubecko-revalskie, które nadawano tez innym miastom, jak np. Narwie czy Rakvere, które mogly apelowac tylko w Revalu, podczas gdy Reval posiadal prawo apelacji w Lubece i u samego cesarza niemieckiego.

Przez z góra czterysta lat miasto rzadzilo sie tymi prawami, niektóre z nich byly aktualne jeszcze w ubieglym stuleciu. W sumie znanych jest 290 glównych artykulów kodeksu lubecko-revalskiego, z których kazdy dzieli sie na liczne paragrafy i niezliczone punkty. Dokladne ich przestudiowanie nie jest na sily zwyklego smiertelnika, trudza sie nad tym stale i od nowa kolejne pokolenia historyków. Ale juz przy pobieznym wertowaniu niejedno wpada w oko. Niektóre prawa budza zainteresowanie, dziwia, inne bawia i smiesza, jeszcze inne szokuja. Sa równiez takie, które imponuja. Nie wszystkie zdolamy tu opisac. No moze cos z prawa spadkowego lub karnego albo z postepowania sadowego?

Na przyklad prawo spadkowe w Revalu wyraznie faworyzowalo kobiety. Po smierci meza wdowa wynosila z masy spadkowej caly swój posag w stanie nienaruszonym, gdyz byl on tak obwarowany klauzulami, iz stawal sie na czas trwania malzenstwa dla wspólmalzonka, z niewielkimi tylko wyjatkami, praktycznie nienaruszalny. Oprócz tego wdowa zabierala polowe majatku nieboszczyka, zostawiajac tylko druga polowe schedy do podzialu dzieciom lub innym spadkobiercom z linii meza. Jesli jednak wdowa zamierzala opuscic Reval, wtedy polowa spadku po mezu jej nie przyslugiwala i przechodzila na dzieci. Natomiast wdowiec mógl ze wspólnego majatku wyniesc tylko bron i szaty. Posag nieboszczki przechodzil w calosci na dzieci lub, w wypadku bezdzietnego stadla, na spadkobierców z linii zony.
Kobieta wprawdzie nie mogla bez aprobaty oficjalnie wyznaczonego jej prawnego opiekuna kupic, zastawic lub sprzedac nieruchomosci spadkowych, ale za to revalski kodeks pozwalal jej zajmowac sie handlem i to nawet na duza skale, a wtedy uzyskiwala wszelkie prawa na równi z mezczyznami, w tym takze prawo kupna, zastawu i sprzedazy.
Bogate, mieszczanskie dziatki nie byly tez w stosunku do swych sredniowiecznych rodzicieli finansowo tak calkiem bezbronne. Chlopcy osiagali pelnoletnosc w wieku lat 19, dziewczeta wraz z ukonczeniem 13 roku zycia. Mogly one wtedy, w wypadku smierci jednego z rodziców, obojetnie przed ojcem lub matka, wystapic o wydzielenie naleznej im czesci spadkowej. Równiez krewni i przyjaciele mogli wystapic przed rada miejska o naznaczenie dzieciom prawnych opiekunów, jesli uwazali, ze matka lub ojciec zle zarzadzaja majatkiem dzieci. Opiekunowie zdawali sprawe z zarzadzania majatkiem podopiecznych przed rada.

A teraz cos z prawa karnego.
Majatek winnego zabójstwa i wyjetego spod prawa mieszczanina przechodzil tylko w polowie na jego spadkobierców, druga polowa majatku ulegala konfiskacji w równej mierze na rzecz miasta, sedziego(!) i spadkobierców zamordowanego. Wedlug starszego kodeksu sprawa o zabójstwo toczyla sie na miejscu dokonania zbrodni lub miejscu "skad uslyszano krzyk" mordowanego. Z braku swiadków lub innych przekonywajacych materialów dowodowych, oskarzony i oskarzyciel mogli wzajemnie wyzwac sie na tak zwany "pojedynek przed sadem". Prawo nie pozwalalo stawac do sadowego pojedynku przed ukonczeniem 24 i po ukonczeniu 60 roku zycia. Pojedynek zastepowal w takim razie material dowodowy - racje mial ten, kto wyszedl z pojedynku zywy.
Równiez zwykly napad rabunkowy mógl byc karany smiercia. Najpierw napadniety musial obwiescic wysokosc doznanej szkody "dobrym ludziom", tzn. zaufania godnym obywatelom miasta, po czym prawo nakazywalo wystapic przed sedzia, obwieszczajac rabunek "glosnym krzykiem" (tak zaznacza starszy kodeks). Jesli w przeciagu trzech dni winny przed sadem sie nie stawil dla oczyszczenia sie z winy, ugody lub poniesienia lzejszej kary, wtedy oglaszano go za wyjetego spod prawa i skazywano na kare smierci.
Pobicie, obraza slowna, oszczerstwo i potwarz, udowodnione przed sadem podlegaly karze pienieznej. Kary pieniezne za wszelkiego rodzaju przestepstwa wahaly sie zazwyczaj w granicach od szesciu szylingów w srebrze do piecdziesieciu marek w zlocie. Kto nie byl w stanie zaplacic kary, temu ucinano reke.
Kradzieze o wartosci powyzej osmiu szylingów (wedlug starszego kodeksu) lub (wedlug mlodszego kodeksu) powyzej jednego fardinga (1 farding=4 szylingi=1/4 marki) karano smiercia przez powieszenie, jesli zlodziej byl mezczyzna. Jesli kradziezy dopuscila sie kobieta, to grzebano ja zywcem "gwoli jej niewiesciej wstydliwosci" - tak uzasadnia kodeks. Drobniejsze kradzieze karano gesiorem albo pregierzem, zreszta mozna bylo sie od takiej kary wykupic. Dzieci po ukonczeniu dwunastego roku zycia, w przypadku dokonania przestepstwa, traktowane byly przez sad, na równi z doroslymi.
Prawa byly bardzo surowe w stosunku do nieuczciwych dluzników. Stawali sie oni "wlasnoscia" poszkodowanych i musieli im dlug odsluzyc. Moznaby to prawo z powodzeniem stosowac i dzis, szczególnie majac na uwadze ostatni krach bankowy w estonskim Maapank. W razie ucieczki dluznika caly jego majatek konfiskowano i dzielono miedzy poszkodowanymi.

Miasto dbalo o swe oblicze moralne, szkoda tylko ze stosowane wtedy kary za zdrade malzenska w naszych czasach okazac moglyby sie malo skuteczne. Sad skazywal pare lamiaca szóste przykazanie na publiczne oprowadzenie ulicami miasta, przy czym niewiasta postepowala przodem, wiodac wybranka za czesc ciala, która najbardziej zgrzeszyla a która kodeks jednoznacznie nazywa. Kto zadal gwalt dziewicy, ten albo musial ja poslubic albo tez wyplacic jej odszkodowanie w wysokosci 40 marek srebrem (cena 104 koni!) Bigamia i w sredniowieczu byla dla kobiety zapewnie sprawa przykra, niemniej jednak materialnie korzystna. Jesli mezczyzna, który ja poslubil, mial juz zone, to zgodnie z prawem musial druga zone opuscic, zostawiajac jej jednak az polowe calego swego majatku. Oprócz tego musial zaplacic miastu grzywne dziesieciu marek w srebrze, które zreszta mógl "odstac" pod pregierzem.
Sama rada miejska w owe czasy równiez sobie nie poblazala - nie to co dzis! Prawo nie pozwalalo zasiadac w radzie równoczesnie ojcu i synowi lub braciom. Jesli którys z rajców wysuwal czyjas kandydature do rady, to zarówno on sam jak i ewentualni krewni i pociotkowie kandydata, którzy zasiadali w radzie, musieli ja na czas wyborów opuscic. Jesli podczas posiedzenia rady dochodzilo do zbyt ostrej wymiany slów, zwady lub rekoczynów, to winny zaklócenia obrad, musial placic wysokie kary pieniezne nie tylko poszkodowanym, lecz równiez wszystkim pozostalym kolegom rajcom. Za pobicie sredniowiecznego radcy miejskiego winny placil poszkodowanemu szescdziesiat szylingów, wszystkim kolegom poszkodowanego po dziesiec szylingów, a do szkatuly miejskiej az trzy marki. Moznaby i dzis zastosowac! Zdaje sie, ze obecni radni by nie odmówili.

To tylko niektóre z praw, którymi rzadzil sie w przeciagu dziejów nasz gród. Dotyczyly one rzecz jasna tylko mieszczan. Prawo rycerskie i szlacheckie znacznie sie od praw miejskich róznilo. Natomiast chlopi estonscy w owe czasy w ogóle zadnych praw nie mieli. Ale nie tak znów trudno bylo im je zdobyc. Kto zdolal do miasta zbiec i w nim sie przez okreslony czas utrzymac, nabywal automatycznie praw miejskich, bowiem prawo w Revalu gwarantowalo, "iz powietrze miejskie przez rok i dzien czyni czleka wolnym". I tego prawa scisle przestrzegano, a naruszajacych je srogo karano, nawet smiercia i to bez wzgledu na stan, chociazby szlachecki, tak ze ani cesarz ani papiez nic tu do powiedzenia nie mieli, na co sa w historii naszego miasta dowody.


archiwum