Z Zycia Polaków w Estonii |
||||
Nasz chórek pozostal znów bez opieki |
||||
W czwartek 25 czerwca w sali parafialnej nasz chórek koscielny zegnal sie serdecznie i uroczyscie oraz z piesnia na ustach ze swym kierownikiem, od paru lat dzialajacym w tallinskiej parafii, klerykiem, bratem Grzegorzem Senkowskim. To wlasnie dzieki jego staraniom nasze pienia koscielne staly sie bardziej do spiewu chóralnego podobne, chórzysci zaczeli nawet z grubsza odrózniac cwiercnute od klucza wiolinowego, a fermate od pausy. Repertuar chórku wzrósl raptownie od mniej wiecej pieciu piesni do siedemdziesieciu pieciu, bo wlasnie na tej stronie koncza sie na razie zalozone dla nas przez brata Grzegorza zbiory materialów nutowych. W chórku daje sie odczuc pewien nastrój zwatpienia - istnieje bowiem obawa, iz po jego wyjezdzie w rozwoju chórku moze nastapic regres. Korzystajac z panujacego na pozegnalnym wieczorku minorowego nastroju, chcielismy go naklonic do pewnych wynurzen w melancholijnej tonacji pozegnalnej, jednakowoz bez wiekszego skutku, bowiem bardzo zazwyczaj zywy i elokwentny brat Grzegorz tym razem jakby nabral wody w usta i nie bardzo sie sklanial do udzielania odpowiedzi na zadawane mu pytania. Drogi Grzegorzu, z jakim uczuciem opuszczasz Tallinn i nasza parafie - z ulga, radoscia czy tez z zalem i smutkiem? Ostatnio cos sporo tych pozegnan, i jak wiesc niesie nie ostatnie to tego lata pozegnanie z drogimi naszym sercom osobami - juz wkrótce opusci nas nasz ukochany proboszcz. I cóz nam biednym pozostanie? Nic tylko usiasc i plakac! |
||||
|
||||
archiwum |